| HISTORIA NASZEJ PARAFII Odcinek - 12  W dniu 7 października 1957 r do naszej parafii
      przybywają nowi duszpasterze. Funkcję proboszcza parafii obejmuje O. Jan
      Tarnowski, natomiast O. Henryk Rudzok jako Prowincjał Zakonu, obiera
      sobie Tarnowskie Góry za siedzibę Prowincji Polskiej. Z chwilą
      przybycia O. Tarnowskiego rozpoczął swą działalność chór św.
      Kamila. Znów zaczęto organizować tzw. "godziny
      duszpasterskie" dla młodzieży. Dziewczęta miały swoje spotkania w
      środy, a młodzieńcy w piątki. Założono też w naszej parafii
      duszpasterstwo "Żywego Różańca". 11 lutego 1958 r nasza parafia przeżywała wielką
      uroczystość obchodu 100-nej rocznicy Objawień w Lourdes. Uroczystości
      poprzedziła 9-cio dniowa Nowenna do Matki Najświętszej, w której
      uczestniczyło wielu naszych parafian. W sam dzień uroczystości,
      wieczorem, o godz. 19.00, mimo zimowej pory, wyruszyła procesja do Groty.
      Wszyscy nieśli zapalone świece i wspólnie odmawiano różaniec. Przy
      Grocie odmówiona została Litania Loretańska i z pieśnią na ustach:
      "O szczęśliwe góry..." procesja wróciła do kościoła,
      gdzie O. Tarnowski wygłosił okolicznościowe kazanie. W dniach od 24 do 30 kwietnia 1958 r. w naszej parafii
      odbywały się rekolekcje wielkopostne, które prowadził ks. Józef Fołtynowicz
      z Chorzowa. Rekolekcje zgromadziły wielu naszych parafian i przyczyniły
      się do ożywienia życia religijnego w parafii. Prawdziwie uroczyście obchodzona była cała Liturgia
      Wielkiego Tygodnia. W Niedzielę Palmową po Gorzkich Żalach, w kościele,
      o godz. 18.00 odbył się koncert religijny, podczas którego wykonano:
      "Oratorium Pasyjne" na chór i orkiestrę Fryderyka Seitza. Po
      koncercie, w salce parafialnej obok kościoła, zostało wystawione
      "Misterium Męki Pańskiej", które ze względu na dużą
      frekwencję widzów, powtórzone zostało jeszcze w Wielki Czwartek, w
      Wielki Piątek i po Wielkanocy jeszcze dwukrotnie. 29 czerwca 1958 r. w naszej parafii odbyły się
      uroczystości prymicyjne pierwszego kapłana wywodzącego się z naszej
      parafii - O. Romana Szymika Kamilianina. Uroczystości rozpoczęły się
      przed domem O. Prymicjanta. Następnie w procesji udał się on do kościoła,
      gdzie odprawił swoją pierwszą Mszę św. Razem z O. Szymikiem, wyświęconych zostało 22
      czerwca 1958 r. w Opolu, jeszcze dwóch kapłanów: O. Bogdan Boksa i O.
      Romuald Liszczyk, który zaraz po święceniach został skierowany do
      pracy w naszej parafii. Po uroczystościach prymicyjnych przystąpiono do
      przebudowy balasek w naszym kościele, które zrobione dwa lata temu na
      nowocześniejszy sposób, nie zdały swego egzaminu. W bardzo krótkim
      czasie, bo w przeciągu jednego dnia, zostały one przeniesione na swe
      dawne miejsce i tam zamontowane. Przy okazji również przeprowadzono
      remont schodów i naprawiono drobne uszkodzenia w kościele. 1 lipca 1958 r. w naszej parafii nastąpiła zmiana na
      stanowisku proboszcza. O. Jan Tarnowski po 9 miesiącach pracy został
      przeniesiony do Zabrza, a na jego miejsce został mianowany O. Alojzy
      Kurz. Do naszej parafii przyszli również O. Kwiatek z Zabrza i
      neoprezbiter O. Romuald Liszczyk. Ciąg dalszy w następnym numerze "Głosu św. Jana
      Chrzciciela"... Opracował:O.
      Wojciech Węglicki OSCam
 
  |  | NASZE KOLĘDOWANIE
       Święta Bożego Narodzenia zwykliśmy określać
      mianem "świąt rodzinnych". I rzeczywiście. Gdy tylko nadejdą,
      przeżywamy je wspólnie, w gronie rodzinnym. Zapalona choinka, nakryty stół,
      składane życzenia, najlepiej chyba podkreślają ową "rodzinność". W tej rodzinnej radości i pięknie wyrażanych sobie
      życzeniach, chce również uczestniczyć Kościół. Dlatego też wysyła
      On swoich duszpasterzy z dobrym słowem i błogosławieństwem Bożym do
      wszystkich domów, gdzie mieszkają chrześcijanie. W tym roku "Kolędę"
      rozpoczęliśmy na ul. Nakielskiej, a skończyliśmy ją na Osadzie "Św.
      Jana". Próbując podsumować nasze kolędowanie, należy stwierdzić,
      że było ono udane. Prawie wszędzie nasza obecność była przyjmowana z
      radością i życzliwością. Nasi Parafianie w rozmowach z nami wykazali
      wiele odpowiedzialności i zrozumienia dla wszystkich inicjatyw, jakie
      podejmujemy, a zwłaszcza dla budującego się Kościoła. Sporadycznie
      tylko dał się odczuć wrogi stosunek do tego co robimy. Nadal jednak
      zasmuca nas duża ilość rodzin, które nie wpuszczają "Kolędy".
      Z przykrością musimy stwierdzić, że jest ich prawie 1/3. Nawiedzając
      rodziny zaobserwowaliśmy jeszcze jedno niepokojące zjawisko, a mianowicie, że niektóre rodziny naszej parafii
      zaniedbują swoje życie duchowe. Wielu Parafian, którzy otwierają przed
      nami drzwi, widzimy po raz pierwszy, ich twarze są nam nieznane, tak
      jakby nie było ich widać w kościele na niedzielnych mszach św.
      Podobnie jest z dziećmi i młodzieżą. Większość z nich jest
      nieobecna na miesięcznej spowiedzi, mszy św. "szkolnej", a także
      na niedzielnych nabożeństwach. Zachęcamy więc wszystkich, którzy z
      wiarą i miłością otworzyli przed nami drzwi swoich domów i serc, aby
      codzienna modlitwa rodzinna i uczestnictwo w niedzielnych mszach św. stały
      się owocami tegorocznej "Kolędy". /VOS/ 
 Dziadek z Fotografii W styczniu obchodziliśmy dwa rodzinne święta - Dzień
      Babci i Dzień Dziadka (dobrze, że po latach doceniono także mężczyznę
      - dziadka, nie mniej ważnego w życiu wnuków, od babci).Nasze dzieci
      poszły do swoich Dziadków z łakociami - dorośli w naszej rodzinie lubią
      je tak samo, jak dzieci. A my, rodzice, zapaliliśmy świeczki na grobach
      naszych Dziadków. I zadumaliśmy się... Już odeszli, niektórych wcale
      nie dane nam było poznać, a z niektórymi łączyła nas bliska więź.
 Pamiętam z dzieciństwa, jak w czasie każdej choroby,
      Dziadek godzinami czytał mi książeczki. Dokładnie, cierpliwie, nie
      przeskakując stron (co zdarzało się mojej mamie, śpieszącej się do
      codziennych obowiązków).
 Pamiętam Babcię, która w moim dorosłym już życiu
      "matkowała" mi duchowo. Zawsze czułam jej troskę i modlitwę...
 Przed kilkoma laty wpadliśmy na pomysł (zresztą
      podpatrzony), by zrobić fotograficzne drzewo genealogiczne. Okazało się,
      że był to ostatni moment, aby wcielić z życie ten zamiar (dwa miesiące
      później zmarła nasza ostatnia Babcia - "Skarbnica" informacji
      rodzinnych). Teraz całą ścianę naszego mieszkania zajmują stare i
      nowe zdjęcia. I jest to dla nas ważne. Na co dzień obcujemy z tymi, którzy
      byli początkiem naszego istnienia. Czujemy, że jesteśmy w tej
      rzeczywistości zakorzenieni. Więcej też na temat naszych przodków
      rozmawiamy, więcej się za nich modlimy. Są nam po prostu bliżsi.
 A nasze dzieci wzrastają, mam nadzieję, w klimacie
      szacunku dla pradziadków i patrząc na puste miejsca w "górnych
      konarach drzewa", wraz z nami zastanawiają się nad swoją przyszłością.
 Nina Niemiec |