| ODWIEDZAMY DUSZPASTERSTWAz wizytą u Ministrantów
 Jest sobotni poranek. Wchodzę do
      kościoła. Widzę kilku chłopców siedzących w ławkach, w różnym
      wieku, którzy przysłuchują się dłuższemu wywodowi ich opiekuna O.
      Wojciecha Węglickiego. Od czasu do czasu słyszę szepty komentarza.
      Chyba coś się nie podoba, bo na twarzach chłopców widzę grymas
      niezadowolenia. Opiekun jednak ciągnie dalej. Zwraca uwagę na zachowanie
      się ministrantów podczas Mszy św., kulturę osobistą, frekwencję na
      dyżurach itd. O. Wojciech kończąc swoje uwagi daje głos ministrantom.
      Posypują się pytania. Niektórzy wypowiadają swoje żale, inni
      krytyczne uwagi. Są jednak i tacy, którzy mają
      ciekawe pomysły i propozycje do zrealizowania. Najczęściej chodzi o
      wycieczki. Po omówieniu grafiku służby ministrantów w niedzielę i w
      tygodniu oraz przećwiczeniu niektórych funkcji liturgicznych, krótką
      modlitwą, kończy się zbiórka ministrantów. Korzystam więc z okazji i
      podchodzę do Opiekuna O. Wojciecha z pytaniami. Proszę mi powiedzieć ilu
      jest w naszej parafii ministrantów i jak działa to duszpasterstwo? Ministranci w naszej parafii
      podzieleni są na dwie grupy: ministranci "starsi" (po szkole
      podstawowej) jest ich 10 i ministranci "młodsi" (szkoła
      podstawowa) jest ich 25, w tym 3 kandydatów. Jeśli chodzi o działalność
      ministrantów, to jest ona przede wszystkim związana ze służbą
      liturgiczną podczas Mszy św., nabożeństw i większych uroczystości
      parafialnych. Działalność duszpasterstwa związana jest także z
      formacją religijną młodych chłopców, którzy w służbie Bogu, przy ołtarzu,
      realizują swoje powołanie chrześcijańskie. Słowa, które Ojciec
      wypowiada są piękne i wzniosłe, ale wielu parafian skarży się na
      postawę i zachowanie ministrantów? Z przykrością muszę stwierdzić,
      że i ja często spotykam się z takimi opiniami, szczególnie w szkołach,
      w których uczę, jak również od naszych Parafian. Jednak jest to
      problem dotykający nie tylko naszą parafię. Powodem jest moim
      zdaniem, zanik autentycznego życia religijnego w naszych rodzinach.
      Dzieci co raz częściej skłaniają się ku wzorcom lansowanym przez
      mass-media, tu szukają swoich idoli i autorytetów, zachwyca ich
      materialistyczny sposób bycia. Kościół powoli przestaje być dla nich
      wartością. Z niepokojem patrzę co stanie się z naszymi dziećmi, kiedy
      dorosną i nikt już nie zmusi ich do chodzenia w niedzielę do kościoła. Z drugiej jednak strony myślę,
      że samo "biadolenie" nad dzisiejszym wychowaniem dzieci i młodzieży
      nie wiele nam pomoże. Trzeba szukać nowych rozwiązań, zastanawiać się
      nad tym co może człowieka przyciągnąć do kościoła. Stąd też ważne
      jest to, aby w naszych duszpasterstwach wciąż coś nowego się działo.
      Trzeba więc organizować wycieczki, autokarowe, rowerowe i piesze;
      pielgrzymki połączone z różnymi atrakcjami; nagradzać ministrantów
      za wzorową frekwencję na swoich dyżurach i nabożeństwach (np. różańcowych
      i majowych); angażować ich w działalność społeczną i parafialną.
      Dużo również zależy od postawy samego Opiekuna, a ja muszę się
      przyznać, że ostatnimi czasy trochę zaniedbałem ministrantów. Myślę,
      że drogą do rozwoju duszpasterstwa służby liturgicznej w naszej
      parafii jest dobra współpraca i wzajemna odpowiedzialność nas
      wszystkich za wspólnotę ministrancką. REPORTER |  | Rodzice w oczach dzieci
       ciąg dalszy ze strony 2 ... Moi rodzice nie są dla
      mnie surowi, bo porównując do innych rodziców, to ja mam w domu po
      prostu "luz". Ale jednocześnie starają się mnie nie wychowywać
      na egoistkę. Pragną, abym umiała zauważyć innych ludzi wokół
      siebie. Z pewnością będę im za to kiedyś wdzięczna, bo ludzie - egoiści
      nie są zbyt lubiani. W ich zachowaniu bardzo podoba mi się to, że biorą
      moją stronę. Na przykład: gdy jest jakaś sprawa z nauczycielem, to oni
      wysłuchują co ja mam do powiedzenia w tej sprawie, i jeśli uznają, że
      mam rację, to się za mną wstawią u nauczyciela. Karolina ... Kocham swoich
      rodziców i wiem, że oni także mnie kochają. Na pewno nie są idealnymi
      rodzicami, bo czasami chciałabym wszystko w nich zmienić. Jednak nie
      pamiętam, kiedy ostatnio się kłócili i właśnie to mi się w nich
      podoba najbardziej. Może nawet się kłócą, ale nie na naszych oczach,
      czyli moich i młodszego rodzeństwa. Magda ... Kiedy nic mi nie wychodzi
      i jestem załamany są przy mnie. Próbują pomóc, rozwiązać wszelkie
      problemy. Zawsze mogę z nimi porozmawiać na każdy temat. Mam do nich pełne
      zaufanie, a oni do mnie. Liczą się także z moim zdaniem i to jest dla
      mnie najważniejsze. Pozwalają mi na różne rzeczy, oczywiście
      dozwolone dla mnie, jeżeli tylko mówię im prawdę. Wolą żebym
      powiedział im nawet najgorszą prawdę, niż gdyby mieli się dowiedzieć
      o niej od kogoś innego. Tomek ... Moich rodziców kocham
      najbardziej na świecie, ale nie zawsze to ukazuję. Bardzo rzadko
      pozwalają mi chodzić na dyskoteki, a jak już, to tylko do 21.00. Nie ma
      co błagać dalej, bo są uparci. Jak mamę przebłagam, to tata się nie
      ugnie i tak na odwrót. Z tego powodu są częste sprzeczki między mną,
      a "staruszkiem". Dochodzi do wyzywanek i do zdań: - "Ja w
      twoim wieku...". Wiem, że się o mnie martwią, ale dlaczego nie
      umieją mi zaufać? Nie wiem może ich zawiodłam. Ale kiedy? Nie raz
      wykorzystywałam ich dobroć i miałam wyrzuty z tego powodu. Gdy jestem
      przygnębiona i mam problemy lub po prostu chcę się z czegoś zwierzyć,
      to z moją mamą rozmawiam szczerze, lecz wiem, że tak do końca nie mogę
      jej zaufać. Nie umiem się zwierzyć z takich osobistych problemów. Mamę
      po prostu szanuję i tyle. Klaudia ... Moi rodzice są
      tolerancyjnymi ludźmi, choć czasami dochodzi do starć. Nie zgadzamy się
      bowiem w różnych sprawach. Gdy potrzebuję pomocy mogę do nich przyjść,
      ale tylko do mamy, bo do taty raczej nie. Najbardziej mnie denerwuje, że
      zbyt mocno się o mnie martwią. Szanuję moich rodziców i wiem, że
      czasem mają rację. Z moim tatą jest mi trudniej się dogadać. Spędzam
      z nim mało czasu i myślę, że nie jest według mnie sprawiedliwy.
      Wydaje mi się, że tata chciałby, żebym była chłopcem. Często
      traktuje mnie tak, jakby nim naprawdę była. Moja mama jest dla mnie jak
      przyjaciółka. Lecz wiem, że nawet swoim własnym rodzicom, nie mogę do
      końca zaufać, mimo iż robią wrażenie ludzi zaufanych. Dominika ... Moi rodzice mimo wielu
      pozytywnych cech maja także wady. W przeszłości na przykład byli
      bardzo dobrymi uczniami, toteż uważają, że ich syn, czyli ja, powinien
      zbierać w szkole same laury. W moim przypadku nie zawsze się to
      sprawdza. Moja mama przyjęła zasadę "coś za coś". Kiedy
      dostanę dobry stopień, dobrowolnie zajmę się rodzeństwem lub coś
      zrobię w domu, to moja mama to doceni i może pozwoli na więcej. Ogólnie
      jednak ich lubię. Rafał ciąg dalszy na str.5
  |