| HISTORIA NASZEJ PARAFII Odcinek-39 15 kwietnia 1966r. Piątek
      Wielkanocny, był Dniem Dziękczynienia Dzieci. Najmłodsi nasi Parafianie
      przyszli na swoje nabożeństwo wieczorem o godz. 18.30. Na początku odmówili
      "Wierzę w Boga Ojca", a następnie przemówił do nich O.
      Bendkowski, podkreślając, że mają ze wszystkimi dziećmi całej naszej
      Ojczyzny, być wdzięczne Bogu za łaskę wiary i prosić o jej
      zachowanie. Zakończenie nabożeństwa odbyto się przy chrzcielnicy
      udekorowanej przez dzieci kwiatami. Po odśpiewaniu "Te Deum laudamus",
      dzieci wzięty udział we Mszy św. Sobota
      Wielkanocna - 16 kwietnia 1966r. była Dniem Dziękczynienia Młodzieży.
      Nasza parafialna młodzież przybyła na swoje uroczystości ze sztandarami.
      Kazanie wygłosił O. Bendkowski na temat: "Co młodzież wnosi w nowe
      Tysiąclecie". Na zakończenie nabożeństwa odśpiewano hymn:
      "Chrystus Królem, Chrystus Panem...", a następnie młodzież
      podchodziła do Chrzcielnicy, gdzie było jej uczczenie. 24 kwietnia 1966r. w Katedrze Katowickiej odbyło się Nabożeństwo
      Soborowe. W naszej diecezji przez 4 niedziele odbywały się tego rodzaju
      nabożeństwa. Miały one na celu ożywienie ducha soborowego wśród
      wiernych i uświadomić im potrzebę reformy Kościoła, którą przyniósł
      Sobór Watykański II. Nasz dekanat wziął udział w nabożeństwie
      soborowym w Katedrze Katowickiej w dniu 24 kwietnia 1966r. o godz. 15.00.
      Z naszej parafii do Katowic udała się 16-osobowa delegacja na czele z O.
      Szymikiem. W ramach uroczystości braliśmy udział we Mszy św.
      koncelebrowanej przez Ks. bp Juliusza Bieńka. Na zakończenie Ks. bp
      udzielił wszystkim wiernym Błogosławieństwa Papieskiego wraz z
      odpustem zupełnym. 3 maja 1966r. w Kościele Katolickim w Polsce obchodzono główne uroczystości
      milenijne Chrztu Polski. W tym dniu cały Episkopat Polski zebrał się na
      Jasnej Górze by tam celebrować uroczystą Eucharystię dziękczynną za
      dar wiary naszych praojców. W naszej parafii Uroczystości Milenijne odbyły się również tego samego
      dnia wieczorem. O godz. 18.00 Parafianie bardzo licznie zgromadzili się w
      naszym kościele, aby wziąć udział w specjalnym nabożeństwie, podczas
      którego O. Bendkowski odczytał telegram Ojca Świętego Pawła VI, następnie
      przemówił do zebranych. "Łącząc się z Najświętszą Ofiarą, składaną
      w tym czasie na Jasnej Górze, mówił O. Proboszcz, łącząc się z
      Aktem Oddania Polski w macierzyńską opiekę Maryi, którą składa teraz
      Ks. Prymas wraz z całym Episkopatem Polski, każdy z nas niech złoży
      Ojczyznę naszą na palenie, wraz z Hostią, jako Ofiarę miłą
      Bogu". Po kazaniu wszyscy stojąc, z zapalonymi świecami odśpiewali
      hymn: "Com przyrzekł Bogu" i "Wielbij duszo moja Pana". Na zakończenie
      nabożeństwa odśpiewano pieśń: "Gwiazdo Śliczna Wspaniała".
      Po nabożeństwie rozpoczęła się uroczysta Eucharystia. W czasie Mszy
      św. na specjalnym tronie stał obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Obok
      niego ze świecami stały Dzieci Ołtarza. Po Mszy św. wyruszyła z
      naszego kościoła do Groty procesja z Obrazem Matki Najświętszej, który
      nieśli mężczyźni i ojcowie. Przy Grocie odśpiewano: "Królowo Nieba". W drodze powrotnej obraz Matki Boskiej
      Częstochowskiej niosły młode matki.
       Ciąg dalszy na str. 3
   |  | Patrząc na Ciebie uczymy się miłości
  Tekst
      kazania na uroczystość odpustowa. ku czci św. Kamila de Lellis, Patrona
      Chorych, Pielęgniarzy i Szpitali wygłoszonego w dniu 18.07.1999r. przez
      O. Romana Zająca Kamilianina "Zmarnowałem
      25 lat swojego życia. Bez spotkania z Bogiem, bez dobrego czynu. O, ja
      nieszczęsny, cóż pocznę?" Po jego policzkach zaczęły płynąć rzęsiste łzy. Łzy nawrócenia,
      łzy pokory, której mu tak bardzo brakowało. Łzy, które powstają z miłości
      Boga do człowieka. W jednej chwili ten potężny, przeszło dwumetrowy mężczyzna,
      zaprawiony w walkach na wojnie, stał się jak małe nieporadne dziecko. Płakał
      nad swoim dorosłym już życiem. Jakże wielka miłość do Boga rodziła
      się w tym sercu, skoro uległ jej na zewnątrz szorstki i hardy Kamil. Był drugi lutego 1575 roku w południowych Włoszech. Ileż wyrosło przez te
      dwadzieścia pięć lat grzechów w jego życiu. Trudno było dostrzec w
      nim dobro. Żołnierska tułaczka rozbudziła w nim jeszcze większe zamiłowanie
      do gry w kości i karty. Co zarobił na wojnie, cały żołd zaraz
      przegrywał i w końcu przegrał swoje szlacheckie pochodzenie - płaszcz
      i szpadę. Przegrał swoje życie - został żebrakiem. Dał się jednak
      prowadzić miłości Bożej. Do tej chwili wydawać by się mogło, że
      spełnia się sen matki, która jeszcze przed jego urodzeniem nagle
      przebudziła się w nocy zlana zimnym potem. "Przecież tak długo czekałam na to dziecko. Teraz, gdy mam przeszło pięćdziesiąt
      lat i noszę je pod swoim sercem, ono ukazuje mi się we śnie jako przywódca
      przestępców. Mieli czerwone krzyże na swoich piersiach, a to oznacza,
      że idą na śmierć za popełnione zbrodnie. Czyżbyś Boże dawał mi
      taki znak? O, nie nie obdarzaj mnie takim synem..." I po jej twarzy
      zaczęły płynąć łzy. Łzy niepokoju, bólu i niepewności. Matczynej
      troski. Łzy miłości człowieka do człowieka. Bo przecież każda dobra
      matka kocha swoje dziecko i chce dla niego jak najlepiej. Ciąg dalszy na str. 5
   |