Żył sobie niegdyś szewczyna biedak, który miał jedenaścioro dzieci i
z trudem zarabiał na ich wyżywienie. Lecz kiedy urodziło się dwunaste,
szewczyna znalazł się w tarapatach. Był tak biedny, że nikt w okolicy
nie chciał być ojcem chrzestnym najmłodszego dziecka. Zasmucony i
upokorzony, postanowił spróbować w sąsiedniej wsi. Założył
niedzielne ubranie, wziął do ręki kij i, poleciwszy się Panu Bogu,
ruszył w drogę. Na twarzy malowało mu się takie strapienie, że
zatrzymał go po drodze wędrowny starzec i zapytał, cóż go tak trapi.
- Nikt nie chce być ojcem chrzestnym
mojego najmłodszego dzieciaka
odpowiedział szewczyna.
- Jeśli tylko o to chodzi, mogę być nim ja -
wykrzyknął nieznajomy.
Wyobraźcie sobie, jak się uradował biedaczysko! Bez namysłu zgodził
się, umówił na następny ranek w kościele i wrócił, by opowiedzieć
żonie, co się przydarzyło.
Lecz żona nie była wcale zachwycona.
- Kto wie, z kim będziemy mieli do czynienia? Może to zbójca!
- Co też powiadasz! - odparł szewczyna nie
tracąc dobrego samopoczucia - czemuż to
nie miałaby zesłać go nam Opatrzność?
Jednak jego żona miała rację. Nieznajomy
był wodzem bandy zbójców, którzy nękali
całą okolicę. Ale następnego ranka, o
umówionej godzinie stawił się w kościele,
trzymał dziecko do chrztu, podarował mu
pewną sumkę złotych monet i zniknął.
Dziecko było słabego zdrowia i umarło
osiem dni później, a kiedy przybyło do raju,
powitał je święty Piotr, który zaraz otworzył
wielką bramę i zaprosił je do środka.
Ale dziecko odmówiło wejścia.
- Wejdę tylko z moim ojcem chrzestnym.
- A kimże jest twój ojciec chrzestny?
- Nazywają go Zabijaka i mieszka w moich stronach.
- Zabijaka? Ależ to straszliwy zbójca.
Nigdy nie wpuszczę go do raju.
|
|
Zabijaka i jego chrześniak
Opowieść nie tytko dla dzieci. |
- No to trudno. Bez Zabijaki me przekroczę
tego progu - powtórzył mały uparciuch.
I usiadł sobie na schodkach. Wtedy święty
Piotr, nie wiedząc już. do jakiego świętego
się zwrócić, prosi o pomoc dobrego Pana
Boga.
- Wejdź, mały. Zobaczysz, jaki piękny jest
mój dom - zaprasza go Pan Bóg swoim
głosem brzmiącym pięknie jak kościelne
organy.
- Wejdę tylko z moim chrzestnym.
- Przecież nie mogę przyjąć do raju takiego
zbójcy. Zbyt wieloma grzechami się
splamił.

- No i co? Dziecko ani myśli słuchać głosu rozumu. - Wiem, że tylko on zgodził się trzymać mnie do chrztu, przez co
zostałem chrześcijaninem, jest więc poczciwy i nie ma powodu, by nie
wszedł do raju razem ze mną.
|
|
- Już dobrze - ustąpił w końcu dobry Bóg. - Zanieś mu ten
dzbanuszek i powiedz, że kiedy napełni go swoimi łzami, będzie mógł
wejść do raju. Zważ, że nigdy jeszcze nie uczyniłem nikomu tak
wielkiego ustępstwa.
Dziecko wzięło dzbanuszek, zeszło na
ziemię i zaczęło rozglądać się za starym
zbójcą. Szukało długo, aż wreszcie znalazło
go w lesie, głęboko uśpionego. Obudziło go
zaraz i opowiedziało, co się zdarzyło, jak to
przybyło do raju i nie chciało wejść, jeśli nie będzie z nim
chrzestnego, jak to święty Piotr i sam Pan Bóg me chcieli się zgodzić,
ale w końcu udało mu się przezwyciężyć ich opór.
Zabijaka był tak poruszony opowieścią, że wybuchnął płaczem, l
przyciskając dziecko do serca tak płakał, ze dzbanuszek w jednej chwili
napełnił się jego łzami. Płakał i śmiał się ze szczęścia. Ale
stare serce Zabijaki nie wytrzymało wzruszenia: bandyta skłonił głowę
i umarł.
W tym momencie zobaczył inny świat i własnego chrześniaka, który
stał obok niego. Zabijaka i dziecko ujęli się za ręce i razem wstąpili
do raju, a Pan Bóg i święty Piotr zobaczyli w maleńkiej rączce
dziecka dzbanuszek wypełniony łzami. To wystarczyło, aby przed Zabijaką
i jego chrześniakiem otworzyły się bramy raju i by wpuściły ich do środka.
Czasem pytamy się: "Dla kogo jest niebo? " Katechizmową
odpowiedź możemy zacytować natychmiast: "Niebo jest dla ludzi
dobrych i sprawiedliwych". Ale czy to jest wszystko, co możemy
powiedzieć o niebie? Myślę, że to opowiadanie wyjaśnia nam prawdziwe
piękno nieba. Otóż Bóg rzeczywiście przygotował go dla dobrych
ludzi, ale prawdziwą radość przeżywa wtedy, gdy Bramy swojego Królestwa
może otworzyć przed pokutującymi. Nie wstydźmy się więc tych łez.
które skłaniają nas do żalu za grzechy i nawrócenia. Być może kiedyś
dzięki nim wejdziemy do nieba. Może właśnie trzymane w dzbanuszku będą
dowodem na to, że zdążyliśmy, już tu na ziemi, odpokutować za nasze
grzechy i gotowi jesteśmy wejść do radości wiecznej.
Opracował: O. Wojciech Węglicki
OSCam.
|